2009-02-17

Kilka dni temu, uległam namowom i zachętom aby założyć blog związany z odnawialnymi źródłami energii. W entuzjastycznym rozpędzie, wynalazłam szablon i przejrzałam kilka istniejących już blogów tej tematyce poświęconych. Zamyśliłam się.
Na drugi dzień dodałam do szablonu zdjęcie, przejrzałam następnych kilka blogów i znowu się zamyśliłam. Kolejny dzień zaczęłam od przestudiowania relacji Pana Grzegorza Wiśniewskiego z ‘Europejskiego Tygodnia Zrównoważonej Energetyki’ (EUSEW), zamieszczonej na jego stronie:
http://www.ieo.pl/odnawialny_blog.html,
i znowu się zamyśliłam. 

Moje zamyślenia w głównej mierze dotyczyły tego, w jaki sposób to co będę pisała może być pożyteczne i przydatne i w jakiej mierze może stanowić uzupełnienie naszej, polskiej układanki energetycznej. Temat jest coraz lepiej rozpoznany, coraz większy jest dostęp zarówno do literatury polskiej jak i zagranicznej (ech potęga Internetu), coraz liczniej powstają instytucje zaangażowane w rozwój sektora na wszelkich możliwych poziomach, a rozwój?
No właśnie, czy rozwój tej odnawialnej niszy jest choć wprost proporcjonalny do ilości do tej pory wypowiedzianych słów, powziętych zobowiązań, ilości deklaracji i intencjonalnych medialnych wypowiedzi. Oczywiście mówię tutaj o ‘naszych, polskich sprawach’, o ‘naszym polskim rynku’. 
Zastanawiałam się jak nie dokładać kolejnej podobnej cegiełki, a stworzyć coś, co być może będzie inspirujące (przerost ambicji), a nawet być może przyczyni się do stymulowania dynamiki rozwoju sektora (mesjanizm plus zarodki ‘kompleksu boga’; ) ).
I znowu się zamyśliłam. Znaczy się, przyszedł mi do głowy pewien projekt, ocierający się nieco literacko o „Nowy wspaniały świat” Huxleya, ale czy znowu to zamiłowanie do przedsięwzięć interdyscyplinarnych mnie nie zabije i czy nie ugrzęznę pod tym ciężarem ambicji :)? – żeby spiąć w roboczym kieracie zamiłowanie do literatury i społecznej pożyteczności? ;)
Pierwsza futurystyczna rzecz jaka przyszła mi do głowy, to marzenie o tym, że za czas nie aż tak odległy, siedząc sobie w wygodnym fotelu, przed domowym ekranem, oglądając (dzięki internetowym łączom) wybrane fragmenty konferencji z EUSEW, w technologii przynajmniej 3D*, będę mogła ‘w czasie bieżącym’ odezwać się do tego prezydenta jednego z miast, który dosadnie stwierdził, że : "W Polsce nikt nie odpowiada za przyszłość"... – i powiedzieć: „ale my to zmienimy!” (wrodzona skłonność do fanatyzmu i podsycania utopijnych ideologii ;) 
(Jak również poczucie humoru).

To tak tytułem pierwszego wpisu, połączonego z pobieżną analizą charakterologiczną autorki.


---------------------------------
*Jakiś czas temu, byłam na koncercie U2 w IMAXie (3D) – genialna sprawa! Polecam!

2 komentarze:

  1. Pani Iwono,
    zacznę od tego, że podoba mi sie tutuł, kojarzący mi sie nie tyle z odnawia(ln)ą energetyką, ale nawet lepiej - z odnową czy leczeniem:) tej konwencjonalnej. Podoba mi się też szbablon, układ, kolory no i w tym samym tonie (proszę wybaczyć:) zdjęcie.

    Rzeczywiście więcej chetnych do pisania niż czytania:), w sieci tyle informacji a w realu tyle roboty, że czas staje sie najbardziej deficytowym zasobem (nie jest ...odnawialnym), ale wiem, że do energetyznego SPA warto bedzie dla zdrowia wpaść od czasu do czasu :). W tej obecnej aranżacji już teraz chce sie czytać i komenatować....

    No własnie. Pisze Pani "czy rozwój tej odnawialnej niszy jest choć wprost proporcjonalny do ilości do tej pory wypowiedzianych słów, powziętych zobowiązań, ilości deklaracji i intencjonalnych medialnych wypowiedzi". Słyszalem podobny komenatarz, że "ilość konferencji nt. OZE jest wprost proprcjalnalna do zastoju na tym rynku". Czyli, jak nie ma czegoś sensownego do roboty, to się robi konferencję :)))). Dobre i to, zawsze jest bowiem szansa ze ktos powie coś, co kogos innego zainteresuje, a i ten co głośno wypowie swoją myśl, też sie sam nad tym co mowi zastanowi...

    Szkoda np., że nie czytałem wpisu wcześniej, bo bym od razu w rozmowie z wyżej cytowanym prezydentem mógł odpowiedzieć pozytwynie, no i to nie tylko w swoim imieniu :). A swoją drogą on jeszcze coś znamiennego powiedział: "w Polsce mamy więcej prokuratorów niż kreatorów".

    Zyczę aby Pani polubiła swój blog, uprawiała go bez wysiłku i dla przyjemnosci i aby miał duzo czytelników. Jakby sie udało nawet tylko w częściowo, to i tak świat bedzie lepszy :)
    Grzegorz Wiśniewski

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa, Pan wraz z Panem Romualdem, mają nieoceniony wkład w to, że się porwałam na to blogowe przedsięwzięcie. Ostatnio nad skłonnością do pisania własnych tekstów, zdecydowanie przeważała chęć do czytania i przemyśliwań, więc w pewnym sensie wpisywałam się w ten deficytowy nurt :).
    Natomiast, kiedy się człowiek naczyta, namyśli, coraz bardziej widoczne stają się pewne zależności i coraz bardziej widoczny staje się PRZEJMUJĄCY brak, efektywnego zagospodarowania tego zapału. Powielany zresztą w wielu dziedzinach – nazwijmy to – zinstytucjonalizowanego działania naszego kraju. Mnie takie rzeczy potwornie dręczą:), więc ‘zawodowo’ bywam gderliwa :) Zresztą aktualnie, mam jakąś taką wewnętrzną potrzebę podsumowania mojej dotychczasowej energetycznej przeszłości, może utrzymanej trochę w konwencji: „tego się Jasiu nie ucz i przekreśl wężykiem;)”,albo „jak okiełznać i zabić ten zapał” :) Choćby po to, żeby wyraźnie odciąć się od pewnych nurtów i postaw, a może nawet pokonać jakąś wewnętrzną barierę i niechęć do powrotu do ‘branżowych realiów’.
    Panie Grzegorzu, wydaje mi się, że jeżeli chodzi o korelację pomiędzy słowami i czynami w ‘naszym sektorze’ to na problem składa się wiele czynników. Jeden z nich, to jakość tych słów. Ja napiszę Panu szczerze, że gdyby nie zapał, którego nabrałam na Państwa konferencjach, to trudno by mi było jakoś przekonywująco ‘wystartować w temacie’. Nie chciałabym, żeby Pan pomyślał, że to jakieś lizusowskie ‘dymy kadzideł’, ale szczerze – tak było. Tyle, że po tej eksplozji, z roku na rok, widać było działania ‘hamulcowych’. Z konferencji na konferencję, wracający jak bumerang problem logicznie poukładanej współpracy sektora z całym aparatem rządowo-legislacyjnym. Coraz więcej firm, które ‘nachapawszy się’, ’darmowej wiedzy’, urządzają jakieś dziwne handle tym, co przecież w myśl ‘programów edukacyjnych’ finansowanych z publicznych środków miało być wiedzą ogólnodostępną. Często jakość tych oferowanych usług, jest na tak żenującym poziomie, że strach się nie bać. I widzę, że to internetowe edukacyjne zaplecze podzieliło się, na tych co siedzą i po świstaczemu dziobią, pracują, myślą ,liczą, ’pałają pasją’ i robią ’naiwny marketing’, a część ze względu na ‘dojścia do kasy’, odławia tylko łyżką śmietankę i ze swej strony oferuje marnej jakości ‘spinakerkę’.
    Boję się, że i tu, nic nie ruszy ‘pełną parą’, do momentu gdy, nie skonfiguruje się ‘administracyjnie akceptowalna piramidka pośredników’. I tak z miliardów przeznaczanych na rozwój, robią się miliony, a część wykonawstwa praktycznego odbywa się na zapleczu u jakiegoś „Józka kowala”, żeby doprawdy każdy mógł choć deczko uszczknąć.
    (aleja jestem fanatycznie naiwna :), wiem wiem :))
    No i tu musielibyśmy wrócić do tego znamiennego prezydenckiego : "w Polsce mamy więcej prokuratorów niż kreatorów".
    Powiem szczerze, że niechby i ci prokuratorzy byli, tylko niechby jeszcze umieli właściwie zlokalizować problem, a później umiejętnie i konsekwentnie przeprowadzić całe postępowanie, z poszanowaniem obywatela i etosu swojej profesji.
    Ja tam nawet o chlebie i wodzie poglądów na pewne sprawy nie zmienię :)

    Bardzo ładne życzenia mi Pan złożył :) I chyba dotknął Pan sedna, że tylko rzeczy które sprawiają przyjemność i przekładają się na satysfakcjonujący efekt, robi się bez wysiłku – to też cenna wskazówka, za którą dziękuję :)
    Co do ilości czytelników - mnie póki co najbardziej satysfakcjonuje ich jakość :)

    Serdecznie pozdrawiam,
    Dziękuję i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń